Strony

Zapraszam do współredagowania...



Sukcesy polskich sportowców na arenie krajowej i międzynarodowej - komentarze, oceny...
Zapraszamy do dyskusji !

niedziela, 11 listopada 2012

Sportowe podsumowanie miesiąca...

Brak czasu spowodował, że nagannie spadła systematyczność wpisów... :-(
A działo się ostatnio wiele na polu sportowym z udziałem Polaków!

Najpierw piłka nożna i słynna afera dachowa - wiadomo... mecz z Anglią w ramach eliminacji do Mundialu2014 trzeba było przełożyć, bo nikt w porę nie podjął decyzji o zasunięciu dachu...
A kiedy już rozpadało się na dobre - ponoć już nie można było, choć tu opinie były sprzeczne.
Do kitu też była murawa - ta na Euro była gruba z odpowiednim odprowadzeniem wody za 6 mln złotych.
Teraz położono jakieś "badziewie" za zaledwie 700 tysięcy...

A ja się pytam - czy kiedyś też tak zmieniano co rusz murawę?
Czy np. na stadionie Borussii też zmienia się murawę po kilku spotkaniach czy może odpowiednio się ją pielęgnuje?

Kto był winien afery dachowej?
Moim zdaniem po połowie PZPN i FIFA... w żadnym wypadku NCS czy pani "ministra" Mucha...

Blamaż i zdenerwowanie kibiców osłodzili nieco nasi futboliści remisując z Anglią 1:1 i mają niezłą pozycję wyjściową w grupie do awansu...
Szkoda, że nie wygrali, bo Anglicy nie zaprezentowali się zbyt dobrze - można było ich ograć... może gdyby piłkarze bardziej w to wierzyli tak by się stało?
Przypadkowa bramka dla Anglików po rykoszecie od głowy Piszczka po strzale Rooneya i trzeba było gonić wynik - udało się i w drugiej połowie po główce Glika jest wyrównanie...

Remis, zwycięstwo i remis po pierwszej części rozgrywek naszej reprezentacji... zajmujemy 3 miejsce w tabeli a niespodziewanie na miejscu drugim po Anglikach znajduje się reprezentacja Czarnogóry.
Słabo spisuje się Ukraina - w trzech meczach zaledwie 2 punkty...

Skoro mowa o piłce nożnej to warto odnotować dobre występy naszych piłkarzy w ramach Ligii Mistrzów w Borussii Dortmund - wygrana u siebie z Realem 2:1 (bramka Lewandowskiego) i remis 2:2 (choć mogła być wygrana... gol stracony w 89 minucie) - to robi wrażenie...
BVB zajmuje 1 miejsce w grupie i wszystko wskazuje na to, że uda się im wyjść z grupy!

W ostatnich tygodniach wszystkie serwisy sportowe i nie tylko zdominowane były przez Jerzego Janowicza - młodego tenisisty z Łodzi, który na turnieju w Paryżu wykosił z turnieju gwiazdy z czołówki światowego tenisa... Mierzący 203 cm wzrostu Jerzyk nokautował rywali serwisami o prędkości 250 km/h i imponowal walecznością oraz skrótami - drop shotami...
Przegrał dopiero w finale po wyrównanej walce z Hiszpanem Ferrerem...
W rankingu ATP awansował na miejsce 26... co jest niebywałym osiągnięciem!
Oby tak dalej, oby nie był to tylko jednorazowy wybuch formy!
Brawo Jerzyk - czekamy teraz na Australian Open !!!

Na koniec boks - tu niestety się nie udało...
Bardzo liczyłem na Mariusza Wacha, który doskonale radził sobie na zawodowym ringu z dotychczasowymi  rywalami...
Biorąc pod uwagę jego warunki fizyczne - też 203 cm wzrostu, duży zasięg ramion - 208 cm... sądziłem, że będzie w stanie sprostać Władymirowi Kliczce i przynajmniej nawiązać wyrównaną walkę...
Niestety - Władymir od samego początku narzucił swój styl walki i bawił się z nim jak kot z myszką zanim ją pożre... :-)
Tylko przez moment wydawało się w 5 rundzie, że Wach się obudził... albo może inaczej - Kliczko przysnął ;-)... ale Wach nie potrafił tego wykorzystać!
Rzucił się na rywala bez ładu i składu - na oślep...
Potem to już był tylko pokaz szybkości uderzeń Kliczki.
W 8 rundzie Kliczko spróbował jak zawsze wtedy znokautować rywala - ale Wach dzielnie przyjmował ciosy i nie upadł, choć słaniał się na nogach.
W kolejnych rundach Kliczko zdając sobie sprawę w wielkiej przewagi punktowej już nie ryzykował i powalczył do końca - wytrwanie do końca walki przez Wacha uznano za jego sukces... ;-)
Wach był wolny jak lokomotywa i nie sprostał szybkiemu Władymirowi...
Jego ciosy były jak głaskanie - nie miały swej siły i precyzji!
Jeszcze dużo się musi nauczyć i poprawić!

Tak naprawdę Kliczko ma niepisany układ z telewizjami, że nie będzie kończył walk zbyt wcześniej, tak aby oni mogli wyemitować wszystkie reklamy i odbić sobie to co zapłacili za prawa do transmisji...

Tak czy siak - fajnie, że Polacy liczą się w świecie sportu i dziękujemy im za to, nawet jeśli nie zawsze odnoszą sukcesy!
Ważne że próbują... !

sobota, 8 września 2012

Piłkarski skandal z reprezentacją w tle...

Tego jeszcze nie było...

Reprezentacja Polski wymęczyła na wyjeździe z Czarnogórą cenny remis 2:2 w eliminacjach do Mundialu 2014 w Brazylii.
Chwała im za to, bo ten jeden punkcik może okazać się bardzo cenny w ogólnym rozrachunku!
Dlaczego?
Bo zakładam, że to Anglia zdobędzie pierwsze miejsce w naszej grupie a nam przyjdzie rywalizować z innymi drużynami, które zajmą miejsca drugie. 8 najlepszych drużyn z tych miejsc zagrają baraże o 4 miejsca dodatkowe (drużyny z miejsca pierwszego awansują automatem).
Dlatego warto zadbać o każdy punkcik... bo jak widać Czarnogóra nie zamierza składać broni, a jest też przecież Ukraina, która pokazała się z niezłej strony podczas Euro2012.
Z kronikarskiego obowiązku warto odnotować, że pierwszą bramkę zdobyli już w 5 minucie Polacy po rzucie karnym wykonywanym przez Błaszczykowskiego, a wyrównującą na 2:2 - Adrian Mierzejewski.

Już za kilka dni mecz z Mołdawią, którą Anglia pokonała wysoko u nich aż 5:0...
Gramy we Wrocławiu i tak się zastanawiam, czy nareszcie uda się pokonać fatum jakie ciązy nad tym stadionem - polska reprezentacja przegrała na nim 2 razy, Śląsk też dwukrotnie w pucharach...
Można więc sądzić, że mecze na tym stadionie z zagranicznym rywalem kończą się wyłącznie porażkami... :-)

Ale nie to, że tak naprawdę mecz w Podgorlicy powinien być przerwany ze względu na trafienie naszego bramkarza petardą - mecz z Czarnogórą ani z Mołdawią nie będzie można obejrzeć w ogólnopolskiej bezpłatnej telewizji, mimo że odpowiednie ustawy tak nakazują.
Co z tego, że nakazują, jak TVP nie było stać na warunki zaporowe jakie postawiła spółka Sportfive żądając milionów Euro za transmisje.
Nigdy tak nie było, nawet w czasach PRLu, żeby trzeba było płacić za obejrzenie naszej, reprezentacji POLSKI, w telewizji!

Tak się zastanawiam, że spółka Sportfive nie powinna płacić Polsce opłaty za czerpanie korzyści materialnych z transmisji meczów reprezentacji naszego kraju.
A może polski rząd powinien zakazać PZPN-owi używania dla tej drużyny nazwy reprezentacja POLSKI ?
Może powinna to być reprezentacja PZPN-u skoro to oni za pośrednictwem spółki Sportfive czerpie korzyści materialne z tego tytułu?

Nie wykupiłem, jak chyba wielu, prawa do obejrzenia tego meczu - nie dlatego, że nie było mnie stać na to... ale dlatego, spółka Sportfive zastanowiła się w przyszłości, czy lepiej obniżyć cenę na prawa do transmisji i mieć zagwarantowaną określoną kwotę, czy zbierać ochłapy od pojedynczych narwańców, którzy zdecydowali się wybulić 20 zeta za półtoragodzinny, mary show piłkarski !

piątek, 24 sierpnia 2012

Co tam panie w polskiej piłce klubowej?

Po staremu...

Dwa kluby nam zostały w europejskich pucharach... w Lidze Europejskiej - Legia Warszawa i ten, któremu nie udało się w Lidze Mistrzów - Śląsk Wrocław.

Meczu Śląska nie widziałem - ale wynik mówi sam za siebie... 3:5 wygrał Hannover na boisku we Wrocławiu...
Powoli zaczynam nabierać pewności, że stadion ten naprawdę jest pechowy - to już piaty mecz przegrany przez polskie zespoły z rywalem zza granicy... 2x Polska, 3x Śląsk...
Żeby chociaż jakiś remis, ale nie - za każdym razem przegrana !!!

Jeśli chodzi o mecz - Śląsk nie był w tym meczu faworytem...
Rozmiary porażki przerażają - dać sobie wbić aż pięć bramek na swoim boisku... to zła cenzurka dla obrony Śląska.
Pocieszające jest to, że sam też strzelił 3 bramki i przez moment nawet był, remis który dawał jakąś szansę w rewanżu... wystarczyło trochę szczęścia i jakaś przypadkowa bramka w rewanżu i można byłoby dowieźć wynik do końca meczu...
Porażka w takim rozmiarze to już raczej pożegnanie z pucharami - chyba, że nagle Śląsk dozna przypływu formy i strzeli w rewanżu 3 bramki nie tracąc żadnej... teoretycznie możliwe - chyba tylko teoretycznie ! ;-)

Zgoła w innymi nadziejami kibice spoglądali na spotkanie Legii z Norwegami...
Legioniści w pierwszej połowie grali mądrze - atakowali ale i dość dobrze się bronili...
Zaowocowało to piękną bramką Jakuba Koseckiego pod koniec pierwszej połowy.
Podoba mi się ten chłopak - jest szybki, dynamiczny, ma wielką ochotę do gry, a co istotne do nauki od starszych kolegów. Potrafi wyciągać wnioski z niepowodzeń i wdrażać je w kolejnych minutach gry... nie udało się w taki sposób, spróbował technicznym strzałem i wyszło...
Jeszcze dużo musi się nauczyć - zdarzają mu się jeszcze dość często podania niedokładne lub sytuacje, kiedy nie wie, co ma z piłką zrobić... ale to tylko kwestia czasu, jak nabierze odpowiedniego doświadczenia. Moim zdaniem już teraz powinien zainteresować się nim trener naszej kadry Waldemar Fornalik - takiego piłkarza, walecznego, bojowego, "gryzącego trawę" tej drużynie potrzeba !

Na przerwę Legioniści schodzili w dobrych nastrojach prowadząc 1:0.
W drugiej liczyłem na może jeszcze jedną bramkę i przy wyniku 2:0 można by spokojnie jechać na rewanż.
Stało się jednak inaczej - Legia w drugiej połowie to nie była ta Legia w pierwszej...
Na boisku dominował chaos, wybicia piłki na oślep - typowa "ligowa szmacianka"...
Czyżby Legia chciała "dowieźć" ten wynik do końca meczu?
To nie mogło się inaczej skończyć jak bramką wyrównującą i tak się stało na 10 minut przed końcem meczu...
Legioniści podjęli jeszcze desperackie próby wbicia bramki na 2:1, ale widać było że brakowało koncepcji JAK i chyba już trochę sił...
Radović nie grał na swoim normalnym poziomie, Saganowskiemu jakby rywal nie leżał... Ljuboja próbował, ale trochę zabrakło szczęścia.
Legia mogła ten mecz wczoraj wygrać - tylko czy naprawdę chciała?

Co tam panie w piłce klubowej?
Po staremu...
Prawdopodobnie już we wrześniu nie będziemy mieli w pucharach żadnego klubu - Śląsk na 99%, Legia na 60%...
Tak jak powiedział dziś rano w radiowej jedynce Marcin Zimoch - nasze kluby po sezonie wyprzedają swoich najlepszych "grajków" a na lepszych ich nie stać...
Dopóki ktoś nie postawi sobie celu aby stworzyć klub na europejskim poziomie, który będzie walczył o najwyższe cele, taki obraz polskiej piłki będziemy oglądać...
Tylko czy ktoś będzie maił interes w tym aby wyłożyć na zawodników kilkadziesiąt milionów?
Czy tacy piłkarze zechcą grać w polskiej lidze?
Nawet w rosyjskiej, chińskiej czy katarskiej, gdzie zarabia się krocie niewielu chce grać, bo o tych ligach się nie pisze... nie ma więc promocji dla piłkarza.
Idą tam grać więc tacy, którzy są na krótko przed sportową emeryturą aby dorobić i piłkarze, których skuszeni są wysokim zarobkami.
Póki co na polskie realia wystarczy sprowadzić Meliksonów, Ljuboję i już można walczyć o mistrza kraju...

A jednak można w Polsce stworzyć ligę, gdzie grają najlepsi na świecie - siatkówka...
Może warto przeanalizować jak do tego doszło i wdrożyć to do ekstraklasy piłkarskiej?
Przyjdą za tym kolejne pieniądze...

Zarobki takich klubów jak Real czy Barcelona to:
1. Prawa do transmisji meczów...
2. Wpływy z biletów, karnetów i lóż vipowskich
3. Sponsorzy
4. Licencje
5. Transfery...
6. Wpływy za udział w rozgrywkach europejskich

Może warto powalczyć o wzrost wpływów w każdym z tych obszarów?

wtorek, 21 sierpnia 2012

Coś musi być na rzeczy...

Spisek w kadrze?

Fatalny występ naszej reprezentacji w meczu z Estonią wywołał w mediach falę krytyki.
Najbardziej dostaje się trójce z Dortmundu oraz Szczęsnemu.
Zbigniew Boniek ostro skrytykował grę Roberta Lewandowskiego, który jego zdaniem po prostu zbyt mało angażuje się w grę - jako lider zespołu nie bierze na siebie odpowiedzialności za grę zespołu.
Wspomina przy tym czasy, kiedy sam występował w reprezentacji i słowa krytyki jakie spadały na niego, kiedy zespół nie osiągał oczekiwanych wyników.
Rzeczywiście tak było - kiedy dwa pierwsze mecze Mundialu 1982 nie wyszły (remisy), to właśnie na niego spadała największa fala krytyki.
I chyba dużo w tej wypowiedzi prawdy - Lewandowski gra zachowawczo, nie angażuje się w grę, może po prostu boi się kontuzji i wypadnięcia z pierwszego składu BVB ?
W podobnym tonie wypowiadał się dziś Jerzy Engel - nie potrafi znaleźć wytłumaczenia dlaczego w klubie "dortmundczycy" grają o niebo lepiej niż w reprezentacji...

Kilka dni temu media doniosły o tym, że w kadrze zawiązał się spisek przeciwko nowemu trenerowi i gra z Estonią to była celowa robota trójki z Dortmundu i Szczęsnego...
Mieli oni powiedzieć, że Fornalik to żaden trener, bo nie ma żadnych sukcesów międzynarodowych...
Szczęsny natomiast zaczął ustalać skład na mecz - nie dopuszczał nawet myśli o tym, że w bramce mógłby zagrać ktoś inny niż ON, nr 1 kadry !!!!
W każdej nawet plotce jest ponoć ziarno prawdy i kto wie, czy tak nie było - pierwotnie na bramce mieli zagrać po jednej połowie z Tytoniem... zagrał tylko on!
Czyżby Fornalik uległ presji buntowników?

Panie Waldemarze - cenię dobre występy ww. w niektórych meczach, ale jeśli to ma tak wyglądać, że piłkarze będą rządzić kadrą, to może się pan już zacząć pakować...
Oni są od realizacji nakreślonych przez pana zadań - a jeśli się komuś to nie podoba, dać sobie z nimi spokój.
Jak pokazała pierwsza kolejka ekstraklasy niektóre kluby zmuszone do sięgnięcia po młodych zawodników nie żałują - Widzew pokonał mistrza Polski Śląsk 2:1, Polonia Warszawa po takich perturbacjach jakie przeżyli piłkarze, po niepewności - dołożyli Lechii Gdańsk na wyjeździe 3:1...
Może dać sobie spokój z gwiazdorami - może skuteczniejszy w ataku będzie Piech czy Saganowski?

Proszę to przemyśleć i otwarcie powiedzieć jak jest naprawdę - jeśli w istocie takie wydarzenia miały miejsce, proszę o tym poinformować opinię publiczną... z pewnością będzie za panem !!!

czwartek, 16 sierpnia 2012

Powiało pesymizmem... Estonia-Polska 1:0

Czy naprawdę mamy reprezentację?

Odchodząc trener naszej piłkarskiej reprezentacji Franciszek Smuda twierdził, że to jest zalążek drużyny, z której polscy kibice będą się cieszyć przez najbliższe lata... że nowy trener idzie praktycznie na gotowe,
Wczorajszy przegrany 1:0 mecz z Estonią jakoś nie potwierdził tej tezy.
I nie chodzi tu nawet o wynik - ten jest sprawą względną.
Oglądaliśmy wczoraj kadrę, która przegrała by z tą drużyną z Euro kilkoma golami.
Gra wyglądała jakby chłopcy zebrali się na godzinę przed meczem na lotnisku i postanowili rozegrać mecz.
Od Euro minęło ok. 2 miesiące a drużyna grała wczoraj nieporadnie w każdej formacji.
Szczęsny na bramce wyprawiał jakieś improwizacje z obrońcami, wychodził daleko poza pole karne i tylko cud sprawił, że nie popełnił błędu, który mógłby zakończyć się golem.
Obrona szwankowała na całej linii - błędy popełniali wszyscy.
Trójca z Dortmundu daleka jest od optymalnej formy - Piszczek to cień piłkarza, którym ponoć interesował się Real Madryt... chyba jednak nie :-)
Kilka rajdów zaprezentował Błaszczykowski ale niewiele. z tego wynikało.
W pierwszej połowie graliśmy 2 napastnikami, którzy... kompletnie się nie rozumieli - Lewy podawał do Sobiecha, a ten nie bardzo jarzył o co mu chodzi.
Dwoma napastnikami można grać, gdy ma się dobrą drugą linię, gdy pomoc wypracowuje sytuacje a napastnicy mają je jedynie wykończyć. Niestety, żaden z naszych snajperów tego nie potrafił zrobić.
Ba... w całym meczu nie stworzyliśmy żadnej 100% sytuacji bramkowej.
W drugiej połowie wróciliśmy więc do jednego napastnika a sporo ożywienia na boisko wniósł Adrian Mierzejewski. Gra czasem zaczynała się kleić, ale to Estonia w doliczonym czasie gry strzela piekną bramkę z wolnego...
Czy Szczęsny przy tej bramce zawinił?
Trudno powiedzieć - mur był za niski, no i może gdyby stał jakieś 0,5 w lewo dałby radę...
Na kilka minut przed końcem wszedł Arkadiusz Piech - temu się naprawdę chciało i gdyby może "był bardziej w meczu" to wykorzystał by dobrą okazję na wyrównanie. Tak tylko strzelił ale zbyt słabo...

Za 3 tygodnie pierwszy mecz eliminacyjny z Czarnogórą na wyjeździe...
I trzeba sobie to jasno powiedzieć - z taką grą nie mamy czego szukać w tych eliminacjach.
Słaba gra w obronie, niedokładne podania, brak pomysłu na grę, dynamiki gry... słowem tego wszystkiego, dzięki czemu wygrywa się mecze.
Miejmy nadzieję, że rzeczywiście po rozpoczęciu rozgrywek w poszczególnych krajach nasi reprezentanci rozruszają się i nie stracą punktów w Czarnogórą.
Potem mecz z Mołdawią we Wrocławiu...
Tu obawiam się pewnego fatum ciążącym nad tym stadionem...
Otóż, jak zauważyłem każdy mecz z udziałem drużyn zagranicznych kończy się ich zwycięstwem.
Tu przegrała swoje dwa mecze nasza drużyna narodowa...
Tu przegrał również Śląsk Wrocław dwa mecze w ramach LM...

Powiało pesymizmem, ale może to złe miłego początki i już wkrótce okaże się że nie było się o co martwić... :-)

środa, 15 sierpnia 2012

XXX Olimpiada Londyn2012 zakończona...

Przeszła do historii...
Niestety - dla polskiej reprezentacji liczącej ok. 220 zawodników to kolejne igrzyska, po których czujemy głęboki niedosyt.
Zawiodło wielu faworytów do medalu - i tylko dzięki kilku niespodziankom udało się spełnić zakładane wcześniej 10 medali...
To tyle samo co w Pekinie, ale wartość ich nieco spadła - tym razem mniej mamy srebrnych a więcej brązowych.
Podsumujmy więc...
Mamy 10 medali z czego 2 złote, 2 srebrne i 6 brązowych... i dopiero 30 miejsce w klasyfikacji medalowej !!!

Medale złote
zdobyli:
1. Tomasz Majewski - pchnięcie kulą (Lekkoatletyka)
2. Adrian Zieliński - podnoszenie ciężarów

Medale srebrne zdobyli:
1. Sylwia Bogacka - strzelectwo
2. Anita Włodarczyk - rzut młotem (Lekkoatletyka)

Medale brązowe zdobyli:
1. Magda Fularczyk i Julia Michalska - kajakarstwo
2. Damian Janikowski - zapasy
3. Zofia Noceti-Klepacka - windsurfing
4. Przemysław Miarczyński - windsurfing
5. Bartłomiej Bonk - podnoszenie ciężarów
6. Karolina Naja i Beata Mikołajczyk - kajakarstwo

Jak nietrudno zauważyć, że najwięcej medali udało się zdobyć w następujących konkurencjach:
1. Lekkoatletyka - 2   (1 złoty, 1 srebrny)
2. Podnoszenie ciężarów - 2 (1 złoty, 1 brązowy)
3. Kajakarstwo - 2  ( 2 brązowe)
4. Windsurfing - 2  (2 brązowe)
5. Strzelectwo - 1  (1 srebrny )
6. Zapasy - 1  (1 brązowy)

Kilku reprezentantów otarło się o podium zajmując miejsce 4- 5... tak było np. w kajakach, strzelectwo, zapasy...
Bardzo dobrze zaprezentowali się tenisiści stołowi, badminton czy siatkówka plażowa - to dyscypliny w których dopiero pukamy do światowej czołówki. Trudno tu było oczekiwać na medale - każde zwycięstwo, wejście do ćwierćfinału już było sukcesem.
Były jednak dyscypliny sportowe gdzie oczekiwania były duże, jak się potem okazało za nadto nadmuchane przez dziennikarzy.
Zawiedli siatkarze, którym na miesiąc przed igrzyskami media zakładały na szyje medale złote !
Kompletna klapa w tenisie...
Na dodatek niefortunna wypowiedź Agnieszki Radwańskiej wywołała burzę wśród kibiców a media oczywiście tylko podgrzewały tą atmosferę!
W tym samym czasie zdarzali się sportowcy, którzy płakali ze wzruszenia po zdobyciu medalu lub przepraszali swoich kibiców za nieudany start i za to należy im się WIELKI SZACUNEK !
Trudno - to jest sport, każdy chce wygrywać, czasem coś nie wyjdzie, ktoś jest po prostu lepszy... i o tym muszą pamiętać przede wszystkim dziennikarze niepotrzebnie rozbudzając nadzieje.
.
Pływanie - to była kiedyś silna strona polskiej reprezentacji... dziś leży i kwiczy !
Szermierka - sromotna porażka...
Boks - w zawodowym mamy niezłych reprezentantów... w amatorskim nie stać nas nawet na wystawienie reprezentacji.
Lekkoatletyka - a co będzie, jeśli nie będzie Włodarczyk i Majewskiego? Skok wzwyż - zero, Skok o tyczce - nasz mistrz świata pojechał na wycieczkę do Londynu, dziewczyny też bez formy, biegi - gdzie te talenty... o łazienkę się chłopcy pobili.... ;-)

Tak można by wymieniać i wymieniać - dyscypliny i personalnie... bo tu też sporo różnych rozczarowań.
Z faworytów sprzed igrzysk tylko Majewski i Włodarczyk potwierdzili swoją formę - reszta medali to raczej niespodzianki...

Pani "ministra" Mucha ogłosiła wczoraj, że wdraża nowy program olimpijski i wspólnie z powołaną komisją będą analizować wyniki sportowe z igrzysk i finansować będą przede wszystkim te dyscypliny, które rokują sukcesy w przyszłości...
I bardzo dobrze... !
Jeśli na Olimpiadę jadą reprezentanci, którzy odpadali w kiepskim stylu już w pierwszej rundzie to chyba jakieś nieporozumienie...
Finansować przede wszystkim te dyscypliny, które pokazały się w Londynie z jak najlepszej strony...

sobota, 11 sierpnia 2012

Miało być 10 - jest 10... norma wykonana !

Tak typowano przed igrzyskami...

Będzie 10 medali co najmniej... i jest !
Ten dziesiąty zdobyła wczoraj wymieniana wśród grona faworytek Anita Włodarczyk w rzucie młotem.
Po niezłym rzucie w eliminacjach niektórzy z komentatorów i dziennikarzy znowu klepali na prawo i lewo - "Anita Włodarczyk ciśnie na złoto..."
Nie oddano ani jednego rzutu, a oni znowu ubierali naszą Anitę w złoty medal!
Anita to dobrze przygotowana profesjonalistka i nie zawiodła naszych oczekiwań i medal zdobyła, choć przez krótką chwilę była czwarta, a nawet piąta zważywszy rzut Niemki, której najpierw rzut uznano za spalony a kilka minut po konkursie... zmierzono wyszukując dziurę w murawie, którą hipotetycznie zostawił młot Niemki...
Mimo, że wcześniej uwzględniono jej protest i wykonywała dodatkowy rzut, ale już nie tak udany...
W ten sposób Niemka miała o jedną szansę więcej od pozostałych zawodniczek.
Domyślam się jak się czuła Chinka, która po zakończeniu konkursu wykonała triumfalną rundę honorową świętując zajęcie trzeciego miejsca, aby po kilku minutach dowiedzieć się, że to jednak zajęła jej miejsce.
To ona przekonała jednak sędziów, że to jej należy się brązowy medal...

To kolejny już SKANDAL na tej olimpiadzie, kiedy sędziowie zmieniają zdanie pod presją totalnie się ośmieszając!


PKOL.pl

Dla nasz najważniejsze jest jednak to, że Anita Włodarczyk zdobyła medal srebrny - GRATULACJE !

piątek, 10 sierpnia 2012

9 Medal dla Polski w Londynie

Czy będzie oczekiwane 10 ?

Wczoraj kolejny medal zdobyła ekipa kajakarek...
Tym razem szczęście dopisało naszym zawodniczkom i to one o włos wyprzedziły na mecie rywalki zajmując 3 miejsce na podium...
Dzień wcześniej nasza czwórka w podobny sposób przegrała i zajęła miejsce czwarte.

A komu dopisało szczęście?

Karolinie Naja i Beacie Mikołajczyk, które płynęły w konkurencji K-2 na 500 metrów...


Karolina Naja i Beata Mikołajczyk ( pkol.pl )

Dziewczyny jesteście SUPER - czapki w głów... !

Gratulujemy i dziękujemy !

Pozostaje pytanie, czy Polska jest w stanie osiągnąć oczekiwane 10 medali?
Są duże szanse że tak będzie - wszak dziś przed nami występ Anity Włodarczyk w rzucie młotem...
W eliminacjach nie miała sobie równych - zaliczyła je z dużą przewagą już w pierwszej próbie.
Dlatego z duża nadzieją będziemy dziś obserwować Anitę.
Aby nie zapeszać, nie mówmy może o medalu ani o jego kolorze - po prostu... liczymy na bardzo dobry występ !!! :-)

czwartek, 9 sierpnia 2012

Ze spuszczoną głową, powoli...

Wraca polski siatkarz i się boi...
Boi się, jak przywitają go na lotnisku w Warszawie kibice - kibice, którym polscy dziennikarze od miesiąca wmawiali, że polscy siatkarze medal olimpijski to już mają na szyi... niewiadomą jest tylko kolor, choć i tu większość upodobała sobie kolor złoty !
Pytanie - kto im dał prawo do tego, aby tak mówić i pisać?
Ano w pewnym sensie sami siatkarze zajmując w czterech imprezach z rzędu wysokie miejsca.
Owszem, można było w tym kontekście optymistycznie patrzeć na turniej olimpijski, liczyć przede wszystkim na dobrą grę - ale chyba zapomnieli, że z takimi marzeniami przyjechało do Londynu większość drużyn...
Każdy włożył w przygotowanie zespołu mnóstwo pracy i wcale nie odpowiadała im rola chłopców do bicia przez drużynę polską.
Z pewnością dokładnie przejrzano materiały z meczów Polaków i skrupulatnie wynotowano słabe strony oraz te mocne, aby je zneutralizować...
Znakomicie tę "pracę domową" odrobili Bułgarzy (3:1), potem Australijczycy (3:1), a na koniec - Rosjanie... (3:0)

Jeżeli do tego doszła presja jaką wytworzyli dziennikarze (nie tylko zresztą na siatkarzach... ale to materiał zupełnie na inny wpis) - to wyszło jak wyszło...
Polscy siatkarze zarzekają się że naprawdę chcieli zdobyć medal i ja im wierzę... nie mówią nic o innych turniejach, gdzie mogą nam zrekompensować nasz ból... Oni naprawdę cierpią !
W poprzednich turniejach nikt specjalnie nie oczekiwał wysokich lokat - celem głównym miała być olimpiada... dlatego chłopaki grali rozluźnieni, po prostu bawili się siatkówką.
Widać było u nich radość z gry, z każdej udanej akcji, zespół działał jak automat.
Podczas Olimpiady nasi okrutnie się męczyli - no może z wyjątkiem meczu z Włochami...
Może tak bardzo chcieli, że zbyt długo rozmyślali jak zagrać - zabrakło właśnie tego automatyzmu.
Momenty znakomitej gry przeplatały się z grą fatalną - to nie był ten zespół z LŚ...
Nieszczelne bloki, nieskuteczne ataki (niekończące), duże ilości błędów - także tych serwisowych...
Zupełnie niezrozumiałe było dla mnie wpuszczanie na jedną zagrywkę Ruciaka lub Jarosza, którzy na ogół je wtedy psuli... może dlatego, że nierozgrzani?
Ruciak popisywał się super serwisami w LŚ - tu niestety serwował fatalnie.
NIKT w polskim zespole nie zagrał na poziomie z LŚ.
I pozostaje bez odpowiedzi pytanie - kto jest winien tak słabego występu polskich siatkarzy?
Myślę, że po części cała ekipa - drużyna oraz cały sztab szkoleniowy z trenerem na czele.

To że przegrali nie jest czymś nadzwyczajnym w sporcie - odpadli także z Włochami mistrzowie olimpijscy USA. Boli, że w tak fatalnym stylu...

No cóż - marzenia polskich kibiców pękły jak bańka mydlana... nauczka na przyszłość - nie dmuchać baniek mydlanych za nadto, bo to bardzo delikatna materia... :-)

Przed siatkarzami za moment kolejna ważna impreza - siatkarski Mundial 2014, który odbędzie się w Polsce... w którym wypadałoby zaprezentować się o niebo lepiej niż na tej Olimpiadzie.
Czy wraz z trenerem Anastasim?
Myślę, że tak - bo jakby na to nie patrzeć stworzył tą drużynę od podstaw, tchnął w nią nowego ducha... szkoda, że duch ten, duch walki gdzieś się zapodział w Londynie... ;-)

środa, 8 sierpnia 2012

Polskim olimpijczykom pomógł wiatr...

Najlepsze to, co niespodziewane... :-)

Czy ktoś z dziennikarzy typował jakieś medale w windsurfingu?
NIE... !!!

A tu proszę - jakie miłe zaskoczenie... :-)

Najpierw Przemysław Miarczyński a potem Zofia Noceti-Klepacka zdobyli brązowy medal w klasie SR-X.
Przemysław Miarczyński ( pkol.pl )


Zofia Klepacka ( pkol.pl )

Niewiele mogę powiedzieć o tym sporcie - widziałem rywalizację zarówno Przemka jak i Zosi i jedno wiem... walczyli cudownie, ambitnie co zaprocentowało tak wspaniałymi wynikami...

WIELKIE BRAWA i GRATULACJE !

Myślę, że cała sportowa Polska Wam dziękuje ! :-)

To już 7 i 8 medal Polaków na tej Olimpiadzie... !

wtorek, 7 sierpnia 2012

Nie tylko dziewczyny lubią brąz...

Polscy kibice też, bez względu na płeć...

Można by napisać, że jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma... ;-)

Ale nie narzekajmy - wczoraj 6.06.2012 r. nasi reprezentanci zdobyli dwa brązowe medale i kontekście innych złych startów powinniśmy się a tego cieszyć...
Mamy ich łącznie już... 6 (sześć) !!!
Czy będą następne - zobaczymy...
W każdym razie te wczorajsze chyba nie były tak spodziewane jak inne, których nie zobaczyliśmy, bo nasi faworyci zawiedli...

Pierwszy zdobył waleczny Damian Janikowski w zapasach...



Damian Janikowski - brązowy medal  (foto: PKOL)

Chłopak walczył naprawdę z wielką ambicją - o mały włos nie wszedł do ścisłego finału... ale doświadczenie Egipcjanina z którym walczył wzięło górę i to on wywalczył ostatecznie medal srebrny...

I tak BRAWO Damian ! - Dziękujemy !!!

I niech nikomu nie przyjdzie się wyśmiewać z łez wzruszenia tego twardego chłopaka na macie...!
Prawdziwi faceci nie wstydzą się płakać...!!!

Późnym wieczorem wszyscy oczekiwali na złoty medal Marcina Dołęgi w podnoszeniu ciężarów...
Według dziennikarzy nie było innej opcji jak to, że Marcin zdobędzie właśnie ten medal...
Napompowano balonik na maksa i co?
Marcin spalił wszystkie trzy próby rwania przy ciężarze 190 kg, który miał być dla niego tylko rozgrzewką...
i odpadł z dalszej rywalizacji w dwuboju...
Czemu tak się stało - tego nie wiadomo... może presja, może jakaś niedyspozycja - po każdej z prób trzymał się wymownie za prawą rękę.
Gorycz porażki osłodził nam inny nasz reprezentant, którego nie faworyzowano - Bartłomiej Bonk... w tej samej wadze do 105 kg. ( brązowy medal )



Bartek Bonk - brązowy medal (foto: PKOL )

Najpierw pewnie zaliczył rwanie, a potem skutecznie dwie próby w podrzucie... szkoda, że spalił ostatnią choć niewiele brakowało i byłoby złoto !!!
Brązowy medal to też sukces i nie narzekajmy... :-) oby inni nasi sportowcy też tak ambitnie walczyli...
Z tym jednak nie zawsze jest tak dobrze...

No właśnie...
Sromotnej porażki doznali wczoraj nasi siatkarze halowi... przegrywając z Australią 3:1.
"Kangury" wcześniej ostro postraszyli Włochów, ale ci ostatecznie wygrali z nimi 3:2.
Nasi - padli na kolanach i mimo, że Argentyna wygrywając z Bułgarią otworzyła nam furtkę do pierwszego miejsca w grupie... my mieliśmy to w... upsss ;-) - po prostu woleliśmy grać z mocnym rywalem w ćwierćfinale...
"Chcieliście państwo - proszę bardzo..." - jest Rosja !
Jeżeli Polacy zagrają na swoim normalnym poziomie - możemy ten mecz wygrać...
Jeśli tak jak z Australią czy Bułgarią - nie ma żadnych szans...

Bardzo dobrze zaprezentowali się nasi siatkarze plażowi przegrywając minimalnie z brazylijskimi mistrzami świata zaledwie 2:1 i mając nawet jednego meczbola...
Zabrakło trochę szczęścia - ale i tak dziękujemy Wam chłopaki, bo graliście naprawdę rewelacyjnie...!

Kolejny słaby dzień naszych lekkoatletów - bez medali...
Skok o tyczce kobiet - najpierw w eliminacjach odpadła Monika Pyrek, potem bardzo wcześnie Anna Rogowska i "musieliśmy się obyć smakiem..."
Kończymy dzień z dorobkiem 6 medali - 2 złote, 1 srebrny, 3 brązowe...
I gdyby tak jeszcze nasi faworyci tak masowo nie zawodzili...

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Australia ośmieszyła kandydata do złotego medalu... !

Polska w fatalnym stylu przegrywa ze "słabą" Australią... 1;3

Kiedy 10 lipca pisałem, żeby nie łowić ryb przed siecią i nie zakładać naszym siatkarzom złotych medali nie sądziłem że potknięcia w fazie grupowej będą aż dwa...
Najpierw sroga lekcja pokory udzielona przez "rozbitą aferami" drużynę Bułgarii... 3:1
Dziś - przez odważnie grających Australijczyków także 3:1

O ile porażka z Bułgarią mogła się przytrafić - w końcu Bułgaria to jednak światowa czołówka, to w przypadku Australii jest to porażka sromotna !
Australia ośmieszyła naszą drużynę - w każdym elemencie gry była po prostu lepsza...
Lepszy blok i co najważniejsze kończące ataki - nasi próbowali robić jakieś kiwki skutecznie bronione przez "kangurów"...
Już po kilku pierwszych takich nieskutecznych próbach powinni zaprzestać ich stosowania!
Byli nieskuteczni w atakach - grali bez głowy, a nieliczne skuteczne akcje nie zmieniły obrazu gry...

Nie jestem ekspertem od siatkówki, więc trudno mi powiedzieć dlaczego nasi grali tak słabo?
Co zawiodło?
Myślę, że przede wszystkim nasi rywale dobrze odrobili "pracę domową" i skutecznie rozszyfrowali naszą grę...
I to jest sygnał dla naszego sztabu szkoleniowego, aby pomyśleć przed meczem ćwierćfinałowym i czymś zaskoczyć rywala.
Trzeba zapomnieć o tym, że jeśli wygrywaliśmy ostatnio z Brazylią, Włochy czy USA to znaczy, że teraz też wygramy bo rywale oddadzą nam mecz bez walki.
To zupełnie inne drużyny - to zupełnie inny turniej... i jak widać nasi siatkarze najwyraźniej nie wytrzymują napięcia...

piątek, 3 sierpnia 2012

Grad w Londynie... "grad" medali Polaków 3.08.2012 r.

Nareszcie są kolejne medale...

Z tym gradem może nieco przesadziłem, ale zważywszy niemoc naszych sportowców w ciągu ostatnich dni 3 medale to jak grad po długiej suszy...
2 złote i 1 brązowy - to pozwoli nam wrócić na 17 miejsce w klasyfikacji medalowej...

Zanim nasze dzielne wioślarki zdobyły brązowy medal, warto jeszcze odnotować kolejne zwycięstwo naszych siatkarzy plażowych Fijałka i Prudla którzy idą w ślady siatkarzy halowych i pokonali kolejnych rywali - tym razem Szwajcarów... Są już w 8 najlepszych !
Odbudowali się także nasi siatkarze halowi pokonując wczoraj pewnie Argentynę 3:0...
To zwycięstwo na pewno było potrzebne naszym, aby po porażce 3:1 z Bułgarią ponownie nabrać pewności siebie i uwierzyć w swe umiejętności...

Ale najważniejsze w dniu dzisiejszym było dopiero przed nami - najpierw brązowy medal naszych wioślarek na 2000 metrów (dwójka podwójna - Magda Fularczyk i Julia Michalska )


Magda Fularczyk i Julia Michalska   PKOL.pl

Być może była szansa na wyższą lokatę, ale Magda wystartowała do finału z ogromnym bólem pleców - tak więc nie ma co paskudować.. BRĄZOWY MEDAL też jest piękny... !
Okupiony piękną walką z rywalkami i z bólem... tak dużym, że po biegu trzeba było Magdzie udzielić pomocy medycznej wioząc ją do pomostu, gdzie miała dokonać się dekoracja na wózku inwalidzkim !


WIELKIE BRAWA DZIEWCZYNY - SZACUNEK !!!

To była naprawdę cudowna, wspaniała postawa sportowca, który składa przecież przysięgę olimpijską, że będzie godnie reprezentował nasz kraj...
Szkoda, że nie wszyscy tak poważnie ją traktują - ale to już inny temat...
Wam DZIĘKUJEMY i GRATULUJEMY bardzo serdecznie !!!!

Wieczór był jeszcze bardziej radosny - 2 złote medale !

Najpierw Adrian Zieliński w podnoszeniu ciężarów w kategorii do 85 kg...


Złoty medal - Adrian Zieliński  PKOL.pl

Potem Tomasz Majewski, w pchnięciu kulą powtarzając swój wyczyn z Pekinu...


Złoty medal - Tomasz Majewski  PKOL.pl

Adrian uzyskał w dwuboju wprawdzie taki sam rezultat jak drugi Aukhadov, ale był cięższy o 13 dag... i wygrał, bo Rosjanin nie zaliczył próby podniesienia 212 kg...)


Tomasz Majewski wygrywał przed ostatnią kolejką z Niemcem Storlem zaledwie o... 1 cm - wynikiem 21,87 m...
Wszyscy pamiętaliśmy, że już raz Tomek przegrał mistrzostwo świata w ostatniej rundzie rzutów z Amerykaninem...
Z niepokojem czekaliśmy więc na ostatni rzut Davida Storla... ufff, można było usłyszeć wśród licznej grupy polskich kibiców - przed ostatnim swoim rzutem Tomek Majewski był już złotym medalistą !!!
Żeby jednak nikt nie powiedział mu kiedyś, że wygrał szczęśliwie o 1 cm, a więc praktycznie o błąd pomiarowy... w ostatniej swojej próbie swoją wysoką formę i pchnął kulę jeszcze dalej, na odległość 21,89 m...
Teraz nie było już żadnych wątpliwości - wygrał z przewagą 3 cm.... !!! :-)


Panowie !
Jesteście wspaniali - DZIĘKUJEMY za wspaniałe pozytywne emocje i gratulujemy wspaniałego sukcesu!

środa, 1 sierpnia 2012

Koniec złudzeń o medalu w tenisie i bułgarski zimny prysznic...

Kiedy następny medal...?

Przegrała Agnieszka Radwańska, przegrała Urszula, debel męski i żeński...
Wczoraj po niezłej grze odpadł także debel sióstr Radwańskich - przegrały jednak z honorem z utytułowanymi Amerykankami...
Co ciekawe - już kolejny raz odniosłem wrażenie, że Urszula grała lepiej niż wyżej notowana Agnieszka... gra dynamiczniej niż Isia, choć brakuje jej jeszcze dokładności.
Stąd może ta różnica w rankingu - ale jeśli Urszula nadal będzie ciężko pracować, to już wkrótce będzie wysoko w rankingu WTA.
Dziś złudzeń pozbawił nas mikst Agnieszki Radwańskiej z Matkowskim... gładko przegrali z australijską parą, co ciekawe z uśmiechem na ustach, co nie omieszkał uszczypliwie zauważyć prowadzący studio Sport w TVP.
Nie będzie więc medalu w tenisie - tak więc panowie dziennikarze wieszczący medal w tej dyscyplinie sportu powinni uderzyć się w pierś i powstrzymać się w przyszłości od takich prognoz !!!

Ucichły wreszcie głosy pismaków nt. naszych siatkarzy - to bułgarski team wylał na głowy naszych siatkarzy, dziennikarzy i kibiców zimny prysznic dokładając naszym 3:1.
Nasi byli bezradni wobec super serwów Sokolova, przegrywali na siatce, byli nieskuteczni w ataku - nic nie grało tak jak zwykle.
Widać było, że Bułgarzy dobrze odrobili pracę domową i wzorowo ustalili taktykę na mecz z Polską...
To było zresztą do przewidzenia o czym pisałem we wcześniejszych  komentarzach tutaj i na różnego typu forach sportowych.
Dziennikarze, którzy jeszcze przed Olimpiadę wieszali na szyjach naszych siatkarzy złote medale zapomnieli chyba, że każda z ekip przyjechała do Londynu aby wygrywać...
Aby dojść jak najwyżej... i żeby to osiągnąć z pewnością przeanalizowali mecze Polaków szukając dobrych i złych punktów.
I jeśli trener Anastasi nie zastosuje w każdym meczu czegoś nowego co może zaskoczyć rywala, to będzie zawsze trudno...
Ale bądźmy dobrej myśli - chłopaki włożyli w przygotowanie się do tego turnieju mnóstwo pracy i z pewnością ona zaprocentuje!
Bądźmy cierpliwi... ;-)

wtorek, 31 lipca 2012

Dobry występ Radwańskiej... Urszuli Radwańskiej (30.07.2012)

Urszula Radwańska grała bez kompleksów...

Najpierw występ indywidualny z Sereną Williams...
Skazana na porażkę Urszula zagrała odważnie i bez kompleksów zmuszając Serenę do poważnego traktowania rywalki...
Przegrała wprawdzie pierwszego seta 6:2, ale miała swoje szanse na przełamanie serwisu Williams...
W drugim zagrała naprawdę kilka dobrych piłek, długie wymiany, niezłe serwisy - naprawdę nie było się czego wstydzić...

Było nawet przełamanie serwisu, co nieźle wkurzyło Serenę Williams...
Przegrała w końcu 6:3 ale Urszula zasłużyła na ogromne brawa !!!!
Ma dopiero 22 lata i już jest 44 w rankingu WTA - jeśli dalej będzie się tak rozwijać to już niedługo może być nawet wyżej niż jej siostra Agnieszka!!

Parę godzin po porażce z Sereną Urszula zagrała w deblu razem z siostrą Agnieszką ze Slowaczkami i tu już nie było wątpliwości kto był lepszy...
Nasze dziewczyny wygrała zdecydowanie 6:2 i 6:1...
Oby tak dalej - ale błagam pismaków... nie róbcie z nich jeszcze medalistek... !!! ;-)

poniedziałek, 30 lipca 2012

Medale olimpijskie przyznawane uznaniowo... SKANDAL ! (29.07.2012)

Paweł Zagrodnik bohaterem dnia !

Miało go nie być na Olimpiadzie - pojechał na nią, bo inny reprezentant miał wypadek motocyklowy i on go zastąpił...
Zastąpił i to jak...
Paweł Zagrodnik - reprezentant Polski w judo do 66 kg... otarł się o brązowy medal - nie zdobył go tylko dlatego, że walczył z Japończykiem, a światowe władze judo zdominowane są przez Japończyków....
Paweł wykonał wspaniały rzut na ippon, czy kończący walkę - na tablicy wyników pokazał się nawet taki rezultat, ale decyzję sędziego głównego podważyli... sędziowie na macie... !!!
A przecież cały świat widział, że Japończyk był już na plecach, co jest warunkiem zakończenia walki!
W dogrywce taki sam rzut wykonał Japończyk i to on zdobył brązowy medal...
Czy zasłużenie?????
NIE...
Już wcześniej otrzymał w prezencie wygraną z Koreańczykiem w ćwierćfinale!
Tam sędziwie przeszli już samych siebie - najpierw sędziowie przyznali zwycięstwo Koreańczykowi, a prezydent federacji judo nakazał sędziom zmienić decyzję o zwycięstwo przyznano Japończykowi Ebinuma...  !!
Japończyk przegrał potem w półfinale a o brąz walczył właśnie z Pawłem...
Takie "sędziowanie" wypacza idee szlachetnej rywalizacji - to jakaś farsa !
Mam nadzieję, że władze olimpijskie przyjrzą się bacznie tego typu działaniom - przecież w ten sposób można by z góry przyznać medale lubianym przez prezydenta federacji judo zawodnikom... !!!

Dlatego moralnym zdobywcą brązowego medalu jest dla mnie Paweł Zagrodnik - brawo PAWEŁ !!!


Niestety wczorajszy dzień nie należał udanych dla Polaków...
Odpadają z dalszych rozgrywek pływacy, szermierze, wioślarze... i tenisiści!
Największym rozczarowaniem była chyba jednak porażka Agnieszki Radwańskiej, która odpadła już w pierwszej rundzie z Niemką Julią Goerges...
Pojawiły się idiotyczne tłumaczenia, że to "klątwa chorążego", że nie miała orzełka na piersi ani flagi Polski i dlatego przegrała...
Prawda jest jednak taka, że Niemka była wczoraj po prostu lepsza od Agnieszki - o ile w polu gra była wyrównana, to w serwisie Julia wyraźnie przeważała - miała aż 20 asów serwisowych, Agnieszka tylko 8...
Może była za bardzo spięta, może presja sprawiła, że grała niepewnie, mało dynamicznie...
Pierwszego seta zagrała fatalnie...
W drugim gra się wyrównała i po tie-breaku wygrała 7:6.
Styl w jakim rozegrała tie-breaka dawał nadzieję, że w trzecim secie będzie tylko lepiej...
I było... na początku - Agnieszka przełamała serwis Niemki i prowadziła już nawet 3:1...
Potem jednak coś się zacięło i nagle zrobiło się 3:4 dla ładnej Niemki... :-)

Przy stanie 4:4 i serwisie Julki Agnieszka miała jeszcze dwie szanse po dojściu Niemki ze stanu 15:40 na przełamanie i wyjście na prowadzenie na 5:4...
Ale to Niemka wytrzymała lepiej presję i przy trzeciej przewadze wyszła na prowadzenie...
Ostatni gem przy serwisie Radwańskiej był tylko potwierdzeniem dominacji Niemki w tym meczu....
W ten sposób 20-ta w rankingu WTA Julia Goerges pokonała "drugą rakietę" świata... co pokazuje, że to nie miejsce w rankingu decyduje o wyniku, a gra na korcie...

Taki jest sport... !!!

To też przestroga dla naszych dziennikarzy, aby nie robić z nikogo medalistą, a tym bardziej złotym, zanim nie wygra... a tak właśnie działają "pismaki" - jeszcze Agnieszka nie zagrała żadnego meczu, a oni widzieli w niej już medalistkę...
Ma jeszcze szansę na rehabilitację po słabym występie w deblu wraz siostrą Urszulą oraz w mikście z Matkowskim...
W deblu nie ma chyba co liczyć na wysoką lokatę, ale w mikście... kto wie... ?
Na koniec dnia humor poprawili nam siatkarze w meczu z Włochami...
Tu znowu dziennikarze dmuchali balonik - gdyby mogli dali by złoto naszym chłopakom już teraz...
Polacy rzeczywiście zaczęli z impetem uzyskując kilku punktową przewagę - ale Włosi to nie przypadkowy zespół... wyrównali grę i wygrali tego seta...
Drugi był jednak już nasz, podobnie jak trzeci...
W czwartym na boisku dominowali już tylko Polacy wygrywając go wysoko a cały mecz 3:1 !
To jeszcze o niczym nie przesądza, ale dodaje naszym pewności... mimo, że wygrywali ostatnio sporo to jednak Olimpiada i wiąże nogi najlepszym...
Daje przewagę psychiczną na Włochami w przypadku, gdyby przyszło nam z nimi zagrać w późniejszej fazie rozgrywek...
Brawo SIATKARZE...!!!! Oby tak dalej... !!!

sobota, 28 lipca 2012

1. medal - SREBRNY - Sylwia Bogacka (28.07.2012)

Brawa dla Sylwii...
Wspaniała walka do końca - sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie... do 6 kolejki prowadziła...
Potem gorszy strzał i miejsce drugie...
Potem wspaniale strzeliła Chinka i Sylwia spada na trzecie miejsce.
Ostatnia seria i to Chinka nie wytrzymuje presji - Polka strzela pięknie i jest... jest srebrny medal !!


Foto: sport.pl

Pierwszy medal dla naszej reprezentacji już w pierwszym dniu igrzysk - GRATULACJE !!!



Sylwia Bogacka - srebrny medal  (foto: PKOL)

I tylko prośba do naszych komentatorów sportowych - mówicie o faktach...
Ok. godziny 12-tej słyszę w PR-1 jak komentator "drze" się do mikrofonu - Polska ma złoty medal...
Szybko przełączam na TVP2 i widzę transmisję na żywo, gdzie strzelcy są dopiero po 6 kolejce strzałów - Polka rzeczywiście prowadzi, ale do końca jeszcze 4 serie strzałów!
Już się wkurzyłem, że TVP znowu robi nas w "konia" informując, że transmisja idzie na żywo, a tam w radio już mówili, że jest złoto...
Ale nagle w radio komentator nieco przycichł, kiedy Polka spada na drugie a potem na trzecie miejsce... aby zakończyć rywalizację na miejscu drugim!
Bardzo proszę o profesjonalizm !!!

30 Igrzyska Olimpijskie w Londynie otwarte...

27.07.2012 r. - Ceremonia otwarcia

Kilkugodzinna ceremonia przygotowana została z wielką pompą...
Wielkie słowa uznania dla reżysera widowiska za pomysł, zgranie wszystkich elementów widowiska - to wielka sztuka zapanować nad tysiącami "aktorów", którzy brali udział w tym przedstawieniu.
Podziw budziła także organizacja - błyskawiczna zmiana imponującej scenografii...


Foto: Użytkownik Facebook - Sport.pl

Trzeba przyznać, że Brytyjczycy dołożyli wszelkich starań, aby ceremonia otwarcia naprawdę była najlepsza ze wszystkich dotąd...
Pochłonęła miliony funtów - sceptycy pewnie powiedzą: "a biedne dzieci w .... głodują" ;-)

Ale czy nie należy nam się chwila rozrywki?
Nawet w starożytnym Rzymie pospólstwo wołało:  "chleba i igrzysk"... domagając się zarówno jedzenia ale i rozrywek.
Czy więc zamiast igrzysk przeznaczyć te pieniądze na Greków czy Hiszpanów pogrążonych w kryzysie?
Póki co hiszpańską reprezentację wsparła rosyjska firma odzieżowa ubierając wszystkich sportowców gratis za 1,2 mln Euro, co wywołało zażenowanie wśród hiszpańskich mediów...
Dobra rozrywka to relaks, odpoczynek, który może tylko i wyłącznie poprawić wydajność pracy - dajmy sobie więc odrobinę wytchnienia...

Czego ewentualnie można się doczepić w tej inscenizacji?
Dla mnie była nieco za długa, trochę chaotyczna co sprawiało, że momentami nudna...
Poza tym - szacunek dla Londynu za takie polskie podejście do tematu: "Postaw się, a zastaw się..." ;-)


środa, 25 lipca 2012

Jest awans w żenującym stylu...

Śląsk Wrocław w III rundzie LM

Trochę wstyd pisać Liga Mistrzów, bo styl w jakim Śląsk awansował do kolejnej rundy tych prestiżowych rozgrywek nie można zaliczyć do mistrzowskiego...
Co dobrego można powiedzieć o grze Śląska w tym dwumeczu?
Chyba tylko tyle, że po prostu - AWANSOWAŁ...
Na wyjeździe mieli trochę szczęścia i wygrali 2:0.
We Wrocławiu wszyscy liczyli przede wszystkim na dobrą grę Śląska - tymczasem wrocławianie grali na poziomie III ligii...
Brak pomysłu na grę, niedokładne zagrania, brak strzałów, błędy w obronie - gdyby rywal był silniejszy byłby nokaut !
Śląsk przegrał u siebie 1:0 ale jednak awansował dalej, gdzie czeka już na niego mistrz Szwecji i jeśli nic nie zmieni się w grze Śląska to możemy zapomnieć o awansie do fazy grupowej!
Z taką beznadziejną grą nie ma nawet co liczyć na awans !

Patrząc na grę Śląska odnosiło się wrażenie, że trener nakazał im ochronę wyniku i próby kontrataku jeśli będzie taka możliwość...
Pewnie wiedział, że jego drużyny nie stać na frontalny atak - stąd tak asekuracyjna taktyka...
Można się tylko cieszyć, że ktoś w PZPN nie wpadł na pomysł zrobienia z Lenczyka selekcjonerem kadry...

Aha.... nie wiem czy zwróciliście uwagę na fakt, że stadion we Wrocławiu nie należy do szczęśliwych - przegrała już na nim dwukrotnie reprezentacja Polski, przegrał także Śląsk z zagranicznym rywalem...
Pomyślcie zanim kolejny raz PZPN zdecyduje się na mecz kadry na tym stadionie...

czwartek, 12 lipca 2012

Reprezentacja ma nowego selekcjonera...

Waldemar Fornalik
Czy kibice reprezentacji także nadadzą mu przydomek King?

Osobiście nie byłem przekonany do trenera z Polski...
Wolnych było tyle trenerskich sław, m.in. Guardiola, który ubiega się o posadę w Rosji...
Czy PZPN byłoby stać na takiego trenera?
Pewnie tak, tyle, że działacze musieliby odmówić sobie wielu przyjemności z jakich korzystają teraz na koszt związku...
A może warto było - patrząc na siatkówkę, czasem warto zainwestować, żeby potem zbierać owoce...
Z tą różnicą, że tam przed kilkoma laty dokonano jeszcze innych zmian, na które PZPN niestety nie stać - im jest wygodnie tak jak teraz...

W każdym razie PZPN wyszedł pewnie z założenia, że z tym materiałem piłkarskim jaki jest teraz, przy całym szacunku do ich klubowych osiągnięć, nawet Guardiola nie jest w stanie zrobić cudów - "skoro tak to po co przepłacać..." ;-) - będzie trener z Polski !!!

Wszak "polska myśl szkoleniowa" sprawdziła się w 1974 i w 1982 roku...
Piechniczek do znudzenia przypomina w tym miejscu swój sukces (3 miejsce na Mundialu w Hiszpanii) - chwała mu za to, ale realia dziś są inne i trzeba się do nich dostosowywać elastycznie.

Tak czy siak - wytypowano trójkę faworytów: Waldemar Fornalik, Jerzy Engel, Jacek Zieliński...
Wszyscy z góry wieszczyli wygraną Fornalika, który osiągnął takie sukcesy z Ruchem Chorzów... (hmmm, no cóż - wicemistrzostwo Polski z kiepskim składem to może i coś...).
Wygląda na to, że pozostali tylko mieli stworzyć pozory demokratycznych wyborów, bo dostali odpowiednio 3 i 0 głosów...

Wybór został dokonany - Waldemar Fornalik, któremu kibice Ruchu nadali przydomek KING, będzie teraz się starał, żeby także kibice reprezentacji poszli w ich ślady...

Czy tak się stanie - zobaczymy !

Wybór został dokonany i pozostaje nam kibicom go zaakceptować i życzyć nowemu selekcjonerowi i jego podopiecznym tylko i wyłącznie sukcesów,

wtorek, 10 lipca 2012

Sportowy weekend po polsku...

To był weekend pełen emocji z polskimi akcentami...

Najpierw w sobotę po południu Agnieszka Radwańska po raz pierwszy wystąpiła w finale Wimbledonu...

Pierwszy set - brrr... lepiej o nim zapomnieć !
Agnieszka dopiero pod koniec zdobyła jednego gema...
Aż niebo zapłakało i mecz przerwano na dobre 30 minut !

Po tej wymuszonej przerwie Agnieszka zaczęła łapać rytm gry i wygrała tego seta 7:5.
Set trzeci rozpoczął się nieźle - gem za gem... do poziomu 2:2.
Potem był popisowy gem sereny Williams - 4 asy serwisowe przy których Radwańska nawet nie zareagowała...
Od tego momentu mecz zrobił się jednostronny - przegrana 6:2...

No cóż - nie była zwycięstwa, ale nie było też wstydu... w końcu wynik 2:1 zapisany w annałach tego turnieju będzie mówił wyraźnie - Agnieszka Radwańska nawiązała walkę w rywalką i rzeczywiście tak było w drugim secie...
Może trochę za bardzo spięta?
Może przeziębienie...?
Ale jedno trzeba przyznać - Serena Williams była po prostu lepsza w tym dniu !
Ale gratulacje składam obu rywalkom - Williams wygranej, Radwańskiej - dobrej gry...
Za rok będzie lepiej...

Po tym finale Agnieszka Radwańska zajmuje 2 miejsce w klasyfikacji WTA tenisistek - najwyższe jak do tej pory...
Agnieszka dostąpiła też innego zaszczytu - została poproszona, aby podczas Olimpiady w Londynie pełniła funkcję chorążego naszej ekipy olimpijskiej...
I bardzo dobrze, bo w pełni na to zasługuje !!!

Kibice siatkówki czekali natomiast na wieczorny półfinał z Bułgarią...
Nasi reprezentanci ani przez moment niezagrożeni wygrali pewnie 3:0 i w finale zagrają z zespołem USA, który równie pewnie pokonał drużynę Kuby...
Niezagrożeni przez siatkarzy Bułgarii - gorzej było z kibicami, którzy niezadowoleni z porażki swoich pupilów próbowali odgryźć się na naszych siatkarzach rzucając w nich zapalniczki, papiery etc.

Niedzielny finał - pełen obaw czekałem na niego...
Bez powodu - pierwszy set nasi wygrali pewnie, drugi, mimo prowadzenia cały czas przez USA 2-3 punktami też... a trzeci był tylko formalnością, gdzie nasi momentami popisywali się takimi akcjami, że nawet rywale bili im brawa...
Dziękuję Wam chłopaki za pozytywne emocje i liczę po cichu, że podczas Olimpiady też Wam wyjdzie i będzie jakiś medal...
Nie dmuchajmy jednak balonika...

Jestem zawsze przeciwny takim tekstom, jak piszą pismaki - "Żaden zespół nie może się w tej chwili równać z polskimi siatkarzami,..."

To totalna BZDURA - bo i owszem, pokonaliśmy Brazylię, Kubę... ale to nie znaczy, że Brazylia na olimpiadzie nadal będzie grać słabo...
Trzeba też pamiętać o nieobecnych - zawsze silnych Rosjan, Włochów, Serbów...

No i ta presja - z każdym sukcesem będzie coraz większa i oczekiwania coraz większe...
Dlatego Anastasi studzi te oczekiwania mówiąc, że na Olimpiadzie różnie może być, mogą nawet wrócić bez medalu... słabszy dzień w ćwierćfinale i po baletach!

Pamiętajmy o tym, że nasza drużyna wygrywa teraz, bo zaskoczyła rywali niekonwencjonalnym rozgrywaniem piłek - nie ma szablonu jak jeszcze niedawno... jest krótka, jest atak z tyłu, czasem kiwka, a co najważniejsze - skuteczny blok...
Teraz rywale zaczną szukać sposobu na Polaków - będą szczegółowo analizować mecze pod kątem słabych punktów.
Dlatego słusznie mówi Anastasi, że gra jest jeszcze daleka od doskonałości i jeśli chcemy wygrywać na igrzyskach, te słabe punkty trzeba usunąć... znowu zaskoczyć przeciwników nowym sposobem gry.

Na pewno atutem Polaków jest to, że mamy praktycznie dwa składy - z Bułgarią graliśmy innym, z USA też nieco innym...  wyrównane składy !!!!

Reasumując - nie łowić ryb przed siecią... cieszyć się tym co jest i z nadzieją patrzeć w przyszłość... ale bez presji na wynik... ten sam przyjdzie jeśli nasi zagrają z wiarą w swe umiejętności!

A teraz czekamy na wieści z PZPN - kto zostanie nowym selekcjonerem polskiej reprezentacji...

piątek, 6 lipca 2012

Euro Euro i po Euro... co dalej?

No i skończyło się piłkarskie święto...
Trudno przyzwyczaić się do faktu, że nie będzie dziś żadnego meczu.
Szkoda że już się skończyło...
Jestem ciekaw, czy ktoś z Was także oglądał mecz finałowy w 3D ?
Ja miałem okazję porównać nadawany przez TVP1 i na TVP HD - na TVP1 wymagany był specjalny odbiornik z opcją konwersji do 3D i niestety efekt nie był oszałamiający...
Na TVP HD obraz był podzielony na 2 pionowe części a po włączeniu 3D uzyskiwało się "prawdziwy efekt trójwymiarowości...
Wrażenia super - jakby się było na stadionie !!!

Nie ma już Euro - pora chyba zmienić nazwę bloga albo go zamknąć... ;-)

Rozpoczynają się wprawdzie rozgrywki ligowe - ale czym tu się pasjonować oglądając polską ekstraklasę?
Może jakieś niespodzianki sprawią nam zespoły występujące w pucharach?
Wczoraj Lech zaliczył swoje pierwsze zwycięstwo z zespołem z Kazachstanu - Żetysu Kołdykordan 2:0 na swoim boisku i jest duża nadzieja, że to wystarczy w rewanżu... choć w poprzednich latach różnie to bywało z drużynami ze wschodu...
W pierwszej połowie kibice Lecha zamiast nagradzać swoich pupilów oklaskami po prostu ich wygwizdywali - gra Lecha była na żenującym poziomie...
Po wejściu na boisku Ubiparipa i Murawskiego gra zaczęła się kleić czego efektem były dwie bramki - w 61. minucie szybką kontrę wykończył Murawskie przy asyście nowego w Lechu Lovrencsicsa, a 4 minuty później on sam wykończył akcję Tonewa i mimo jeszcze kilku okazji więcej bramek już nie padło...
Szkoda - bo 2:0 to jeszcze nie gwarancja awansu...

Co dalej z Lechem?
Czy odejście kilku znaczących zawodników nie spowoduje osłabienia drużyny?
Czy Lech będzie w stanie cieszyć nasze oko grą w Europejskich pucharach?

Ciekaw jestem jak zaprezentuje się nasz mistrz Polski w LM...
Nie sądzę, aby doszedł do fazy grupowej - swoją przygodę z LM zakończy pewnie na pierwszym spotkaniu, bo któż ma tam wygrywać???
Ale będę bardzo szczęśliwy, jeśli się pomylę... ;-)

Jak zaprezentuje się Legia i Ruch Chorzów...?
Czy którąś z polskich drużyn zobaczymy jeszcze na wiosnę w rozgrywkach pucharowych?

Pozostaje jeszcze Bundesliga - miejmy nadzieję, że Eurosport2 nadal będzie transmitował niemal wszystkie mecze tych rozgrywek...

W międzyczasie mamy trochę radości po zwycięstwach Agnieszki Radwańskiej w półfinale Wimbledonu oraz Polski nad Brazylią w siatkarskim Final Six...
Miejmy nadzieję, że Agnieszka zwycięży Serenę Williams, a nasi siatkarze zdobędą główne trofeum tego turnieju...

No a już na niecałe 3 tygodnie naszą uwagę przyciągać będzie Olimpiada... może jakiejś medale???? :-)

poniedziałek, 2 lipca 2012

Finał Euro2012 Hiszpania-Włochy 4:0 (2:0)

Kto nam podmienił Hiszpanów?

1 lipca 2012 r. Finał Euro2012 Kijów
Takie właśnie pytanie można by zadać oglądając wczorajszy mecz...
Hiszpanie zaskoczyli Włochów wysokim pressingiem i dużą dynamiką akcji - to była zupełnie inna drużyna... takiej Hiszpanii nie oglądaliśmy dotąd podczas Euro2012.
Grali dotąd nudny futbol, setki podań, niewiele sytuacji bramkowych i narzekanie na niewłaściwą murawę...
Irytowali swoją grą...
Ale nie wczoraj - wczoraj od pierwszego gwizdka sędziego narzucili Włochom swój styl gry z którym Włosi nie potrafili sobie poradzić. Opanowali środek pola i jedynym sposobem jakim próbowali Włosi aby przedostać się pod pole karne Hiszpanów były długie podania na Balotelliego.
Ten jednak zawodził i nie radził sobie z lepiej wyszkoloną hiszpańską obroną.

Nie dała rady jednak obrona włoska - już w 15 minucie ograł ją Fabregas i podał do Silvy... ten tylko dopełnił formalności... głową, choć mierzy tylko 175 cm.
1:0 dla Hiszpanów...
Włosi próbowali wyrównać, ale piękne prostopadłe podanie i szybkość Jordi Alby (41.) - jest 2:0...

Musiałby się zdarzyć cud lub "trzęsienie Ziemii" żeby Hiszpanie dali sobie wydrzeć korzystny dla siebie wynik...

Druga połowa - trener Włoch postawił wszystko na jedną kartę... dokonał wszystkich przysługujących mu zmian - postawił na atak...
Niestety - w 61 minucie kolejny pech Włochów... Thiago Motta który wszedł na boisko w 56 minucie pograł zaledwie 5 minut... kontuzja uda i musiał opuścić boisko...
Żeby tak można było dokonać zmiany powrotnej jak w siatkówce... żeby ten, którego zmienił mógł go zastąpić... ;-)
Niestety - w piłce nożnej to niemożliwe.... i Włosi do końca meczu musieli grać w 10-tkę...

To praktycznie przesądziło o końcowym wyniku - Włosi próbowali się chwilami poderwać, ale zmęczenie i brak jednego zawodnika to z Hiszpanią niewykonalne...

84 minuta - znowu prostopadłe podanie do Torresa, płaski strzał po ziemi i jest 3:0...
88 minuta - znowu Torres przy piłce, ale widząc lepiej ustawionego Matę podaje do niego a ten zmienia wynik na 4:0...

Hiszpania wygrała zasłużenie - Włochów szkoda... szkoda, że nie potrafili tak zagrać jak z Niemcami...
Ale nie ma co płakać - wicemistrzostwo Europy to też coś...
Gdyby tak Polska je zdobyła - mielibyśmy dziś tydzień radości i fetowania... :-)

niedziela, 1 lipca 2012

Euro2012 1/2 finału Niemcy - Włochy 1:2 (0:2)

Włoski piasek w niemieckiej maszynie...

Niemcy wyszli na boisko kompletnie nieskoncentrowani - od pierwszych minut stwarzali dogodne sytuacje bramkowe, ale nie było skutecznego wykończenia tych akcji.
Z każdą minutą Włosi w coraz większym stopniu zaczynali dominować w środku pola - Niemcy grali niedokładnie, zbyt indywidualnie co przekładało się na liczne straty piłek.
Włosi konsekwentnie realizowali swoje założenia techniczne - skuteczna obrona i kontratak...
Po jednej z takich akcji Cassano ośmieszył dwóch obrońców Niemiec i dokładnie dośrodkował z lewego skrzydła wprost na głowę Balotelliego.
Temu nie pozostało nic innego jak tylko dopełnić formalności i nie musiał się przy tym wiele "nagłówkować" ;-) wyprzedził Badstubera a Neurer mógł jedynie odprowadzić piłkę wzrokiem.
Niemcy w szoku... Italia prowadzi 1:0 (20 minuta)

Włosi spodziewali się wzmożonego ataku - ale nic takiego się nie stało...
Wszystkie nieudolne próby zmiany rezultatu paliły na panewce - bezradny w obrębie pola karnego był Gomez i Podolski...
36 minuta meczu - dokładne podanie w tempo do Balotelliego, nie ma spalonego, niemiecka obrona zaspała - za Mario podążał tylko Lahm... ale Balotelli huknął jak z armaty, nawet wiele nie celując - po prostu przed siebie... i choć piłka trochę mu zeszła (może własnie dlatego...) to trafia w samo okienko !!!
Jest 2:0 dla drużyny włoskiej...

W drugiej połowie mimo trzech zmian gra zespołu niemieckiego niewiele się zmieniła - to Włosi mieli więcej okazji do podwyższenia wyniku...
Niemal w doliczonym czasie gry po problematycznej ręce w polu karnym obrońcy Włoch, Lahm na otarcie łez zdobywa honorowego gola z rzutu karnego...
Problematyczny, bo dotknięcie nie zmieniało kierunku przemieszczania się piłki, ale dotknięcie moim zdaniem wymusił nieco Niemiec popychając mu tą rękę do przodu... (ehhh, mają te sztuczki).

2:1 wygrywają Włosi i choć chciałem, aby to Niemcy zagrali w finale trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że Włosi skutecznie zneutralizowali Niemców pod każdym względem, jakiś piasek wpadł w tą dotąd idealnie działającą niemiecką maszynkę i stało się...
Być może gdyby Niemcy strzelili pierwsi bramkę, mecz ułożyłby się dla nich inaczej - jednak jak mogliśmy się przekonać, Niemcy gonić wyniku nie potrafią...

Euro2012 1/2 finału Hiszpania - Portugalia 4:2 (0:0 0:0)

I jak tu nie wierzyć w przesądy...

Nareszcie trochę ochłonąłem po półfinałach - w obu przypadkach moi faworyci odpadli... :-(

Portugalia zaczęła mecz bardzo rozsądnie - grali agresywnie w środku pola i Hiszpania praktycznie nie istniała w pierwszej połowie meczu...
W drugiej gra nieco się wyrównała, ale Portugalia wypracowała sobie 100% okazję do strzelenia gola... której w ostatniej fazie regulaminowego czasu gry nie zamienił na bramkę Ronaldo...
Szkoda, że zawiodły go nerwy, że nie zatrzymał piłki, nie położył na murawie atakującego go obrońcę jak w jednym z poprzednich meczów i precyzyjnym strzałem nie pokonał bramkarza...
Szkoda, bo dziś kto inny byłby w finale, a nie słabo i nudno grająca Hiszpania - choć momentami ich gra na jeden kontakt mogła się podobać...

Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia - ale to Hiszpania przejęła inicjatywę i tylko dzięki szczęściu i refleksowi bramkarza Portugalii nie straciła ona bramki po strzale z bliskiej odległości Iniesty...
Portugalczycy opadli z sił i z utęsknieniem czekali na rzuty karne...

Rzuty karne...
Rozpoczęli Hiszpanie - Xabi Alonso... strzał w lewy róg bramki obroniony przez Rui Patricio...
Jest dobrze...  za chwilę Portugalia może prowadzić po strzale Joao Moutinho...
Mogła, ale jego strzał obronił Casillas...
Wszystko zaczyna się od początku...

Druga seria
Trafia najpierw Iniesta, potem Pepe - choć Casillas dobrze wyczuł strzelca...
Jest 1:1

Trzecia seria
Trafia Gerard Pique... a Bruno Alvesa w połowie drogi dogonił Nani i postanowił, że to on będzie teraz strzelał... Alves się wrócił... Nani trafia i jest 2:2

Czwarta seria
Sergio Ramos - bezbłędnie... ponownie do piłki podchodzi ten, który się wrócił - Bruno Alves... no myślę sobie - wracanie przynosi pecha... i miałem rację - trafia w poprzeczkę... jest 3:2 dla Hiszpanii...
I jak tu nie wierzyć w przesądy... ;-)

Piąta seria...
Teraz wystarczy aby Hiszpan trafił i Ronaldo nie będzie musiał strzelać...
Tak też się stało - Fabregas trafia wprawdzie w słupek, ale piłka wtacza się do bramki i jest 4:2 dla Hiszpanii !
Strzał Ronaldo bezcelowy, bo nawet gdyby strzelił będzie 4:3...

W ten sposób Hiszpania wygrywa 4:2 i wchodzi do finału Euro2012 !

Szkoda że Ronaldo i jego koledzy nie sprostali zadaniu - no ale cóż... gdyby zagrali bardziej precyzyjnie?

środa, 27 czerwca 2012

Euro2012 - Podsumowanie ćwierćfinałów...

Stawiam na finał...

No właśnie - kto zagra w finale?

Trudno powiedzieć - to jest turniej i wszystko się może zdarzyć...

Mecz Portugalia - Czechy pokazał, że Portugalia gra coraz lepiej a szczególnie ich lider Ronaldo.
Już ostatni mecz w fazie grupowej pokazał, że Ronaldo złapał odpowiedni rytm gry, że współpraca z zespołem wychodzi coraz lepiej a to przekłada się na konkretne wyniki.
Ten chłopak jest po prostu fenomenalny - szybkość, doskonała technika... moim zdaniem najlepszy piłkarz tego turnieju.
Pracuje na całym boisku, strzela bramki - cóż więcej można chcieć od piłkarza?
I nie przeszkadza mi to, że zmienia fryzurę w czasie przerwy - może w ten sposób się relaksuje? ;-)

Hiszpania wygrała z Francją, ale ten mecz nie zachwycił...
Z boiska wiało nudą - tysiące podań Hiszpanów, męczenie przeciwnika do bólu i dwie wymęczone bramki... jedna po błędzie francuskiej obrony, a druga po karnym.
Z dawnej gry Hiszpanów pełnej techniki i dynamiki została tylko technika i to na razie wystarczało na rywali.
Czy wystarczy na równie dobrych technicznie Portugalczyków, którzy jednak grają nieco dynamiczniej?

Ja w tym meczu będę kibicował Portugalii - ich gra bardziej mi się podoba i mam nadzieję, że udowodnią to na boisku...

Niemcy zmietli Grecję 4:2 i nie pozostawili im żadnych złudzeń, kto jest lepszy...
Z wyrównującej bramki cieszyli się ok. 5 minut - potem na boisku rządzili już tylko Niemcy...
Na pocieszenie Grecy dostali jeszcze możliwość strzelenia drugiej bramki z karnego i wykorzystali to nareszcie... :-)
Mecz pokazał, że Niemcy nie muszą się zbytnio martwić o kontuzję któregoś z piłkarzy pierwszego składu - na mecz z Grecją wyszli w przemeblowanym ustawieniu i nie było widać różnicy... no może nawet na plus? ;-)
Jakie szanse na wygraną z nimi będą mieli Włosi, którzy wymęczyli wygraną z Anglią dopiero po rzutach karnych?
Teoretycznie nieduże, ale trzeba stwierdzić, że w tym meczu Włosi zagrali naprawdę dobrze - widać ewidentny wzrost formy tego zespołu. To był chyba ich najlepszy mecz podczas tego turnieju.
Jeśli w meczu z Niemcami zagrają równie konsekwentnie taktycznie to Niemcy mogą mieć problem z ich pokonaniem.
Jednak to na Niemców stawiam w tym półfinale - to naprawdę maszynka działająca bez zarzutu...
Tam strzela każdy... choć niekoniecznie karne i tego Niemcy powinni unikać.

Reasumując stawiam na finał PORTUGALIA - NIEMCY !
A jakie są wasze typy?

Na koniec aktualna klasyfikacja strzelców Euro 2012

3 bramki - 12 goli
  1. Alan Dzagoyev - RUS
  2. Mario Gomez - GER
  3. Mario Mandziukic - CRO
  4. Cristiano Ronaldo - POR
2 bramki - 20 goli
  1. Vaclav Pilar - CZE
  2. Adrij Shevchenko - UKR
  3. Cesc Fabregas - ESP
  4. Fernando Torres - ESP
  5. Nicklas Bendtner - DEN
  6. Petr Jiracek - CZE
  7. Zlatan Ibrahimović - SZW
  8. Michale Krohn-Dehli - DEN
  9. Dimitris Salpigidis - GRE
  10. Xabi Alonso - ESP
1 bramki - 36 gole 
  1. Theofanis Gekas - GRE
  2. Jakub Błaszczykowski - POL
  3. Pepe - POR
  4. Helder Postiga - POR
  5. Silvestre Varela - POR
  6. Robin van Persie - HOL
  7. Andrea Pirlo - ITA
  8. David Silva - ESP
  9. Jeremy Menez - FRA
  10. Yohan Cabaye - FRA
  11. Andy Carroll - ENG
  12. Olof Mellberg - SZW
  13. Theo Walcott - ENG
  14. Danny Welbeck - ENG
  15. Robert Lewandowski  - POL
  16. Roman Shirokov - RUS
  17. Roman Pavlyuchenko - RUS
  18. Rafael van der Vaart - HOL
  19. Antonio Di Natale - ITA
  20. Nikica Jelavić - CRO
  21. Sean St. Leadger - IRL
  22. Joleon Lescott - ANG
  23. Samir Nasri - FRA
  24. Sebastian Larsson - SZW
  25. Giorgos Karagounis - GRE
  26. Wayne Rooney - ANG
  27.  Jesus Navas - ESP
  28. Mario Balotelli - ITA
  29. Antonio Cassano - ITA
  30. Lukas Podolski  - GER
  31. Rafael van der Vaart - HOL
  32. Philipp Lahm - GER
  33. Samaras - GRE
  34. Sami Khedira - GER
  35. Miroslav Klose - GER
  36. Marco Reus - GER
1. sam. Glen Johnson - samobójcza

Łącznie strzelono - 69 bramek (nie licząc oczywiście karnych w meczu Włochy - Anglia )

Najbardziej widowiskowy mecz ćwierćfinałów to oczywiście Niemcy - Grecja.
Najbardziej emocjonujący mecz ćwierćfinałów - Włochy - Anglia
Najbardziej nudny  ćwierćfinałów - Hiszpania - Francja

niedziela, 24 czerwca 2012

1/4 Euro2012 Włochy-Anglia 4:2 (0:0 0:0)

Mecz, który przejdzie do historii Euro2012...

Dlaczego?
Bo to pierwszy mecz na Euro2012 w którym nie padła żadna bramka w regulaminowym czasie...
Ba...
Nie padła też w dogrywce mimo, że to Włosi przeważali podczas całego meczu a już na pewno od 60 minuty. W drugiej połowie Anglicy opadli z sił - nawet kiedy mieli okazje na kontrę zwalniali grę jakby z góry czekali na dogrywkę i karne.
Jedynie w pierwszej połowie byli równorzędnym rywalem stwarzając nawet kilka groźnych sytuacji bramkowych.
Potwornie zmęczeni rozpoczęli rzuty karne Włosi...
Ballotelli pewnie na 1:0...
Gerrard wyrównuje na 1:1
Montolivo nie trafia w bramkę... czyżby Włosi mieli odpaść?
Rooney bezbłędnie i to Anglia prowadzi 1:2
Pirlo ośmiesza bramkarza lekkim lobem i jest 2:2
Young kończy trzecia kolejkę pechowo trafiając w poprzeczkę i nadal jest remis 2:2
Nocerino rozpoczyna 4 kolejkę i Włosi na prowadzeniu 3:2
Strzał Cole'a broni Buffon i Włosi są o krok od awansu do półfinału - wystarczy teraz trafić....
Diamanti strzela i kończy dzieło - Włosi wygrywają 4:2 

Zupełnie zasłużenie - bo to oni stworzyli więcej sytuacji bramkowych a ich gra mogła się podobać.
To był chyba najlepszy mecz Włochów podczas Euro2012...
Jeśli tak samo zagrają z Niemcami w półfinale to wynik nie musi być wcale taki oczywisty.

sobota, 23 czerwca 2012

1/4 Euro2012 Hiszpania-Francja 2:0 (1:0)

Nudni Hiszpanie, bezradni Francuzi...

Na tym meczu po prostu ziewałem...
Setki podań Hiszpanów, niedokładne podania Francuzów - jednym słowem gra mało widowiskowa dla kibica.
Wprawdzie Hiszpanie imponują techniką i mogliby spokojnie rywalizować z naszą gwiazdą w żonglowaniu sprzed lat, Januszem Chomątkiem, ale niewiele z tego wynikało - strzałów na bramkę jak na lekarstwo.
19 minuta - ewidentny błąd francuskiej obrony i po dośrodkowaniu znowu bramka strzelona główką... Xabi Alonso (19.). 
W drugiej połowie bardziej zdecydowanie ruszyli Francuzi - niestety niewiele wskórali mimo ofensywnych zmian. Niedokładnością grzeszyli Benzema i Ribery... Ten drugi sfaulował nawet swojego kolegę z drużyny.
Mimo starań nie stworzyli naprawdę żadnej 100% okazji na strzelenie wyrównującej bramki.
I kiedy wydawało się, że nic już się nie zmieni, wejście jednego z Hiszpanów w pole karne Francuzów, bardziej na zyskanie czasu niż z wiarą na gola i... karny dla Hiszpanii !
Dopiero DRUGI na tych mistrzostwach po polskim z Grecją!
Można dyskutować czy zasłużony czy nie... gorsze przewinienia na polu karnych nie były zauważane na tym Euro... ;-)
No ale sędzia też chyba usypiał i chciał jakichś atrakcji - a ponieważ Francuzi nie mogli, więc dał szansę Hiszpanom i żeby nie żałowali, że "tylko jedna bramka ich dzieliła od półfinału..." :-)
Po dobrze wykonanym rzucie karnym były to już dwie bramki - strzelcem po raz drugi w tym meczu Xabi Alonso (90.).

W ten sposób - Hiszpania trzecim półfinalistą a o finał zagra z sąsiadem zza miedzy, Portugalią.
To za nią będę trzymał kciuki, bo mimo wszystko ich gra jest bardziej dynamiczna niż Hiszpanów - coś się dzieje.


piątek, 22 czerwca 2012

1/4 Euro2012 Niemcy-Grecja 4:2 (1:0)

Ani przez chwilę nie było wątpliwości kto jest lepszy...

Faworytem była naturalnie drużyna Niemiec - ale wiadomo, że podczas turnieju różne rzeczy się mogą zdarzyć, zwłaszcza, że rywalem jest Grecja... która może strzelić szczęśliwie na 1:0 i przy swoim defensywnym stylu gry potrafi ten wynik utrzymać...

To teoria - w praktyce nie było wątpliwości, kto dominuje na boisku...
Niemcy ruszyli w impetem strzelając nawet ze spalonego bramkę już w 3 minucie meczu.
Potem z małymi przerwami trwało ciągłe demolowanie obrony greckiej - Niemcy mijali obrońców grecki dość łatwo, ale brakowało szczęścia...
Na bramkę trzeba było poczekać aż do 39 minuty - skoro nie dało się wjechać z piłką do bramki, strzelamy zza pola karnego i jest 1:0 - strzelcem kapitan Philipp Lahm
10 minut po przerwie - 55 minuta... szybka kontra Greków i po błędzie Boatenga Samaras wyrównuje na 1:1.
Na Niemcach nie zrobiło to większego wrażenia - 6 minut później po dośrodkowaniu piękny wolej i jest 2:1. Strzelcem Sami Khedira (61.).
Niemcy idą za ciosem - dośrodkowanie po rzucie wolnym z prawej strony i Miroslav Klose (68.) uprzedza obrońcę i bramkarza Grecji strzelając główką  na 3:1.
To taki polski akcent w tym Euro - co nam pozostało, jedynie się cieszyć z bramek strzelanych przez Polaków dla innych reprezentacji..
4:1 jest już w 74 minucie - po strzale Klose, dobija kapitalnie pod poprzeczkę młody talent Marco Reus.
Chyba na otarcie łez i tylko dlatego, że Niemcy mieli tak duży zapas bramkowy, sędzia podyktował w końcówce meczu rzut karny dla Greków za zagranie ręką w polu karnym... znowu Boateng, choć stojąc tyłem nie mógł przewidzieć co go spotka (nie zrobił tego celowo... - nie jego wina).
A może dlatego , że chciał sprawdzić, czy Grecy nauczyli się nareszcie strzelać rzuty karne? ;-)
Strzelcem skutecznym był Dimitras Salpigidis (89. - rzut karny). 
Ani przez moment korzystny dla Niemców wynik nie był zagrożony,,, 

1/4 Euro2012 Portugalia-Czechy 1:0 (0:0)

Czesi nie sprostali geniuszowi Ronaldo...
Nareszcie będą mogli się ogolić! ;-)

Kciuk lewej ręki trzymałem za Czechów - ich ewentualny awans do półfinału zmniejszyłby nieco niedosyt po porażce z nimi; wszak odpaść z półfinalistą to już nie wstyd...
Kciuk prawej za Portugalię, bo grają ładnie dla oka, ambitnie, a sam Ronaldo od ostatniego meczu fazy grupowej gra jak natchniony...
Przez większość czasu to Portugalia dominowała na boisku - co z tego, skoro nie potrafili tego udokumentować bramką...
Słupki, 100% sytuacje, bramka ze spalonego... i nadal 0:0!
Dopiero po 79 minutach gry obrona czeska popełnia błąd i Silase nie zauważa, jak Ronaldo wyprzedza go i strzela piękną bramkę główką...
Ronaldo strzelił tylko jedną bramkę, ale ileż on wczoraj się napracował - był motorem napędowym tej drużyny! Można go nie lubić - ale trzeba docenić jego kunszt pilkarski !
Czesi jeszcze próbowali, ale nawet Petr Cech w ostatnich sekundach meczu nie pomógł wbić gola po rzuci rożnym... no i nareszcie będą mogli się ogolić - nie robili tego na szczęście.