Strony

Zapraszam do współredagowania...



Sukcesy polskich sportowców na arenie krajowej i międzynarodowej - komentarze, oceny...
Zapraszamy do dyskusji !

czwartek, 16 sierpnia 2012

Powiało pesymizmem... Estonia-Polska 1:0

Czy naprawdę mamy reprezentację?

Odchodząc trener naszej piłkarskiej reprezentacji Franciszek Smuda twierdził, że to jest zalążek drużyny, z której polscy kibice będą się cieszyć przez najbliższe lata... że nowy trener idzie praktycznie na gotowe,
Wczorajszy przegrany 1:0 mecz z Estonią jakoś nie potwierdził tej tezy.
I nie chodzi tu nawet o wynik - ten jest sprawą względną.
Oglądaliśmy wczoraj kadrę, która przegrała by z tą drużyną z Euro kilkoma golami.
Gra wyglądała jakby chłopcy zebrali się na godzinę przed meczem na lotnisku i postanowili rozegrać mecz.
Od Euro minęło ok. 2 miesiące a drużyna grała wczoraj nieporadnie w każdej formacji.
Szczęsny na bramce wyprawiał jakieś improwizacje z obrońcami, wychodził daleko poza pole karne i tylko cud sprawił, że nie popełnił błędu, który mógłby zakończyć się golem.
Obrona szwankowała na całej linii - błędy popełniali wszyscy.
Trójca z Dortmundu daleka jest od optymalnej formy - Piszczek to cień piłkarza, którym ponoć interesował się Real Madryt... chyba jednak nie :-)
Kilka rajdów zaprezentował Błaszczykowski ale niewiele. z tego wynikało.
W pierwszej połowie graliśmy 2 napastnikami, którzy... kompletnie się nie rozumieli - Lewy podawał do Sobiecha, a ten nie bardzo jarzył o co mu chodzi.
Dwoma napastnikami można grać, gdy ma się dobrą drugą linię, gdy pomoc wypracowuje sytuacje a napastnicy mają je jedynie wykończyć. Niestety, żaden z naszych snajperów tego nie potrafił zrobić.
Ba... w całym meczu nie stworzyliśmy żadnej 100% sytuacji bramkowej.
W drugiej połowie wróciliśmy więc do jednego napastnika a sporo ożywienia na boisko wniósł Adrian Mierzejewski. Gra czasem zaczynała się kleić, ale to Estonia w doliczonym czasie gry strzela piekną bramkę z wolnego...
Czy Szczęsny przy tej bramce zawinił?
Trudno powiedzieć - mur był za niski, no i może gdyby stał jakieś 0,5 w lewo dałby radę...
Na kilka minut przed końcem wszedł Arkadiusz Piech - temu się naprawdę chciało i gdyby może "był bardziej w meczu" to wykorzystał by dobrą okazję na wyrównanie. Tak tylko strzelił ale zbyt słabo...

Za 3 tygodnie pierwszy mecz eliminacyjny z Czarnogórą na wyjeździe...
I trzeba sobie to jasno powiedzieć - z taką grą nie mamy czego szukać w tych eliminacjach.
Słaba gra w obronie, niedokładne podania, brak pomysłu na grę, dynamiki gry... słowem tego wszystkiego, dzięki czemu wygrywa się mecze.
Miejmy nadzieję, że rzeczywiście po rozpoczęciu rozgrywek w poszczególnych krajach nasi reprezentanci rozruszają się i nie stracą punktów w Czarnogórą.
Potem mecz z Mołdawią we Wrocławiu...
Tu obawiam się pewnego fatum ciążącym nad tym stadionem...
Otóż, jak zauważyłem każdy mecz z udziałem drużyn zagranicznych kończy się ich zwycięstwem.
Tu przegrała swoje dwa mecze nasza drużyna narodowa...
Tu przegrał również Śląsk Wrocław dwa mecze w ramach LM...

Powiało pesymizmem, ale może to złe miłego początki i już wkrótce okaże się że nie było się o co martwić... :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz