Złej baletnicy, przeszkadza rąbek spódnicy...
Z dużymi nadziejami przystąpiłem do oglądania tego meczu licząc, że zobaczę futbol na poziomie Barcelony i Realu Madryt...
Niestety, bardzo się rozczarowałem - Hiszpanie grali ospale, turlając zamiast uderzając jak przystało na prawdziwego mężczyznę, piłkę...
Odnosiło się wrażenie, że chcą z nią wjechać aż do bramki.
Z boiska powiewało nudą...
Włosi z dużym respektem rozpoczęli mecz nie chcą się narazić na przypadkową utratę bramki.
Widząc jednak, że Hiszpania to zespół bardzo "przereklamowany" coraz śmielej zaczęli atakować co zaprocentowało w 61 minucie - bramkę strzelił wprowadzony na boisko Antonio Di Natale (61.)
Niestety, bardzo się rozczarowałem - Hiszpanie grali ospale, turlając zamiast uderzając jak przystało na prawdziwego mężczyznę, piłkę...
Odnosiło się wrażenie, że chcą z nią wjechać aż do bramki.
Z boiska powiewało nudą...
Włosi z dużym respektem rozpoczęli mecz nie chcą się narazić na przypadkową utratę bramki.
Widząc jednak, że Hiszpania to zespół bardzo "przereklamowany" coraz śmielej zaczęli atakować co zaprocentowało w 61 minucie - bramkę strzelił wprowadzony na boisko Antonio Di Natale (61.)
To podrażniło ambicje Hiszpanów i nareszcie zaczęli grać w swoim stylu - na efekty nie trzeba było czekać...
Już 3 minuty później błyskotliwa akcja i zrobiło się 1:1 po strzale Cesc Fabregasa (64.)
Ale to wszystko na co było stać mistrzów świata, którzy rozczarowali i z taką grą daleko nie "zajadą"
Hiszpanie znaleźli wytłumaczenie dla swojej niemocy - trawa była za wysoka, a może w niewłaściwym kolorze... może za bardzo wzięli sobie do serca teksty naszych, pożal się Boże, komentatorów - Szpakowskiego i Trzeciaka, którzy zamiast skupić się na grze kilkanaście razy ubolewali na Hiszpanami, że muszą grać na takim boisku (przygotowanym zresztą przez UEFA)...
Włochom jakoś to jednak nie przeszkadzało...
Włochom jakoś to jednak nie przeszkadzało...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz