Strony

Zapraszam do współredagowania...



Sukcesy polskich sportowców na arenie krajowej i międzynarodowej - komentarze, oceny...
Zapraszamy do dyskusji !

czwartek, 14 lipca 2011

Obiecująco to wyglądało...

Obiecująco to wyglądało... ale tylko w pierwszej połowie :-(
Z dużym zainteresowaniem siadłem przed TV, żeby zobaczyć "uzbrojoną" na LM Wisłę...
Pierwsze minuty pokazały, że widać nową myśl taktyczną trenera Maaskanta - gra Wisły trochę (...ale tylko troszeczkę ;-) ) przypominała styl gry Barcelony. Wisła, podobnie jak Barca, usypiała przeciwnika... i na tym podobieństwo się kończyło - bo Barcelona zwykle kończyła takie akcje strzałem. Wisła w pierwszej połowie praktycznie nie stworzyła sobie żadnej "setki" pod bramką Skonto.
Możemy "gdybać" czy gdyby zawodnik Skonto nie przyłożyłby nogi do samobója, to czy Wiślak dobiegając do piłki zrobiłby to skutecznie.
Nieważne - ważne, że bramka padła...
W drugiej połowie trochę więcej było prób strzałów z dystansu - ale z rzadka były one w światło bramki. Za to zupełnie niefrasobliwie grała obrona Wisły. Tylko dlatego, że Wisła grała z przeciętnym zespołem [i](można by rzec - amatorskim zespołem, skoro ich piłkarze dostają pensje rzędu 500-3000 Euro)[/i], tylko dlatego nie przegrała tego meczu. Podania obrońców w poprzek boiska tuż pod nosem ich napastnika, to igranie z ogniem...
W każdym razie w drugiej połowie oglądaliśmy na boisku futbol w typowo "polskim wydaniu", mimo że na boisku było zaledwie 3 Polaków (Małecki, Sobolewski, Wilk).
Gra niemrawa i bez pomysłu... brak było przyśpieszenia w ostatniej fazie akcji.
Podania nie były już tak dokładne jak w pierwszej połowie, co w przyjemnością się oglądało.
Niewątpliwie najlepszym na boisku był Melikson - to on robił całą grę. Inni spisali się dość przeciętnie jak na wielkie zapowiedzi. Szczególnie marnie zaprezentował się Małecki - mnóstwo strat i jako drugi z piłkarzy wystrzelił w pierwszej połowie piłkę poza trybuny "na miasto" (zrobił to także w drugiej połowie jeden z "Estończyków").

Reasumując - wynik obiecujący, ale pamiętajmy, że Jagiellonia też miała w pierwszym meczu podobny wynik... i też grała z końcówce meczu z przewagą jednego zawodnika.
Mam nadzieję, że na tym kończy się analogia do tamtego występu i Wisła przejdzie do następnej rundy. Czy wygra w Krakowie? Któż to wie - sądzę, że nie da sobie wydrzeć awansu...
Z drugiej jednak strony wszystko się może zdarzyć - jakaś przypadkowa bramka na samym początku rewanżu i Wisła grając tak nieskutecznie jak wczoraj, będzie waliła głową w mur okopanego na swojej połowie przeciwnika. Potem jakaś kontra lub pech podczas rzutów karnych i z marzeń o LM nici...
Tak czy siak - z taką grą Wisła może przejdzie jeszcze jednego przeciwnika, ale na awans do fazy grupowej bym nie liczył - może coś wywalczy w LE ?




Miło by jednak było oglądać mecze "polskiej" drużyny w LM - czego sobie, kibicom i Wiśle życzę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz